Nasz system edukacji jest mało elastyczny i nadmiernie zbiurokratyzowany. Po drugiej wojnie światowej zaszły w nim istotne zmiany, m.in. przekazanie prowadzenia szkół samorządom, odebranie kuratoriom gestii nad egzaminami zewnętrznymi, wprowadzenie systemu wsparcia, ale pozostał nadzór pedagogiczny nad szkołą, co przybierało najczęściej postać obowiązujących szkoły poleceń do wykonania. Do dziś w ustawie z 7.09.1991 r. o systemie oświaty (tekst jedn.: Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz. 2572 ze zm.) pozostał kuriozalny zapis (art. 34 ust. 2), że na mocy pisma kuratora samorząd jest zmuszony odwołać dyrektora z funkcji, nawet w trakcie roku szkolnego i bez wypowiedzenia, jeżeli nie zostaną wykonane polecenia kuratorium. Jedna instytucja nakazuje innej instytucji odwołanie swego pracownika. Ciekawy pomysł, ale tych nam nie brakuje, zwłaszcza w nadmiernej regulacji działań.
Dyrektor placówki oświatowej ma nad sobą dwuwładzę, ale tej hydrze żadnego łba urwać nie może. Hydra miała jeden cel realizowany kilkoma głowami, a w tym przypadku mamy istotne konflikty, będące odpryskiem konfliktów między administracją oświatową a samorządową: zamykanie szkół, zlecanie organom prowadzącym nowych zadań bez zabezpieczenia środków finansowych, konkursy na dyrektorów placówek oświatowych i inne.

Jest to fragment artykułu Stefana Wlazły "Sześć istotnych zagrożeń dla ewaluacji", opublikowanego w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 4/2014>>

Trzeci zjazd AZDS już w maju>> @page_break@Dla wielu dyrektorów dwuwładza nad szkołą jest utrapieniem. Najzdrowszym rozwiązaniem organizacyjnym jest jednolitość kierownictwa i – jak w wielu miejscach na świecie – powinien je pełnić wyłącznie samorząd, który otrzymując profesjonalne diagnozy funkcjonowania szkół i innych placówek, dbałby – jako zobowiązany ustawą o samorządzie terytorialnym do zapewnienia społeczności lokalnej dobrej edukacji – o poprawianie stanu rzeczy. Oznaczałoby to oczywiście odebranie kuratorom nadzoru pedagogicznego, z pozostawieniem im wszelkich zadań związanych z rolą agendy wojewody i ministerstwa edukacji. Prowadzono już rozważania na ten temat, a gotowa ustawa w tej sprawie leży w „zamrażarce”. Mam jednakże świadomość, że w naszej niedojrzałej demokracji często decyzje dotyczące edukacji zapadają w samorządach nie z powodów racjonanych, a w efekcie koterii politycznych. Chciałoby się wyjść z transparentem: Politycy precz od polskiej edukacji, nie ma bowiem nic bardziej szkodliwego niż polityczne granie najwyższym dobrem narodowym, którym jest solidna edukacja naszych uczniów.

Jest to fragment artykułu Stefana Wlazły "Sześć istotnych zagrożeń dla ewaluacji", opublikowanego w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 4/2014>>

Trzeci zjazd AZDS już w maju>>