Sprzeciw dla sposobu, w jaki przeprowadzana jest reforma, wyrażają wydawcy, prawnicy, nauczyciele, a nawet niektórzy rodzice, którzy na zmianach mają skorzystać najbardziej. Krytyka dotyczy zwłaszcza tempa, jakie narzucił sobie rząd - premier zapowiedział, że darmowy podręcznik od września 2014 r. otrzyma każdy pierwszoklasista. Oznacza to, że na przygotowanie książki resort oświaty będzie miał jedynie kilka miesięcy.

ZNP: rząd idzie drogą na skróty
Związek Nauczycielstwa Polskiego obawia się, że wprowadzenie rządowego podręcznika doprowadzi do obniżenia jakości oświaty, ponieważ w praktyce reforma pozbawi nauczyciela prawa wyboru książki najodpowiedniejszej dla jego uczniów. Związek wątpi także w możliwość przygotowania podręcznika w kilka miesięcy.
"Słuszna i oczekiwana idea bezpłatnego podręcznika nie może być usprawiedliwieniem drogi na skróty. Dopuszczenie do użytku szkolnego podręcznika w drodze ustawy, z ominięciem procedur stosowanych wobec wszystkich pozostałych podręczników, to stworzenie groźnego precedensu na dziś i na jutro. To odejście od ustawowych procedur, które są gwarantem wysokiej jakości merytorycznej podręczników szkolnych." - pisali niedawno związkowcy. Skrytykowali również rząd za pomysł uchylenia przepisu, który nakazuje dyrektorowi szkoły do 15 czerwca każdego roku określić, z jakich podręczników uczniowie będą korzystać w kolejnym roku szkolnym.

ZNP do posłów: rządowy podręcznik jest wprowadzony za szybko, nie głosujcie>>

Prawnicy: to może być niezgodne z Konstytucją
Wiele uwag do nowelizacji zgłaszali też prawnicy z Biura Analiz Sejmowych. Również skrytykowali tempo, w jakim rząd wprowadza reformę, podkreślając, że zmiany budzą wątpliwości konstytucyjne.
Zauważali, że nowelizacja ustawy o systemie oświaty wejdzie w życie w momencie, gdy wydawcy podręczników będą na zaawansowanym etapie tworzenia książek na zbliżający się rok szkolny (dyrektor szkoły podaje listę podręczników do 15 czerwca danego roku).
"Może to naruszać zasadę ochrony interesów w toku, która służy zapewnieniu ochrony jednostki w sytuacjach, gdy rozpoczęła ona określone przedsięwzięcia na gruncie dotychczasowych przepisów." - podkreślali w opinii. Skrytykowali również MEN za lakoniczne uzasadnienie i brak określenia procedury weryfikacji, jaką miałaby przejść rządowa książka.

Rządowy podręcznik na bakier z prawemω>>

Wydawcy: darmowy podręcznik tak, ale nie w ten sposób
Na zmianach najwięcej stracą oczywiście wydawcy edukacyjni. MEN nie kryje zresztą, że taki jest cel ustawy - ma zapobiec ciągłemu podwyższaniu cen materiałów edukacyjnych. Sekcja Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki zapewnia jednak, że popiera pomysł wprowadzenia darmowego podręcznika, ale - zdaniem jej członków - wprowadzenie zmian przygotowanych przez MEN, doprowadzi do chaosu i obniżenia jakości edukacji. Tu również padają podobne zarzuty. Wydawcy krytykują MEN za tempo oraz za brak określenia procedury kontroli, którą miałby przejść rządowy podręcznik przed rozesłaniem do szkół.@page_break@

"Skutkiem wprowadzenia do procesu nauczania materiałów niewymagających aprobaty, które mogą całkowicie wyprzeć podręczniki (także te elektroniczne, korzystające z najnowszych rozwiązań technologicznych) jest brak nadzoru nad przebiegiem procesu dydaktycznego i zgodności wykorzystywanych materiałów z podstawą programową, a także ryzyko nauczania uczniów z materiałów o niskiej jakości, a w konsekwencji obniżenie poziomu edukacji." - podkreślają wydawcy w opinii.
Według nich MEN powinno iść za przykładem krajów, które finansują podręczniki dla uczniów. Podnoszą także argumenty o ochronie interesów w toku oraz wyrażają wątpliwości co do kosztów reformy, które wyliczył MEN (początkowo miały wynieść 5 mln zł, a na obecnym etapie oceniane są na 75 mln zł).

Wydawcy: popieramy wprowadzenie darmowego podręcznika, ale nie w proponowanej formie>>

Niektórzy rodzice też bez entuzjazmu
Co ciekawe inicjatywa MEN nie podoba się też niektórym rodzicom. Skrytykowali ją przeciwnicy obowiązku szkolnego sześciolatków z akcji Ratuj Maluchy.
"To, co robi rząd, jest kpiną. Jeśli rząd chciałby pomóc, zrobiłby program "wyprawka szkolna" na poważnie, tak żeby dotrzeć z informacją do samorządów, zwiększyłby pulę osób, którym ona przysługuje. Realna pomoc na tym etapie to dofinansowanie podręczników, które już są" - ocenił Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.

Stowarzyszenie Ratuj Maluchy: rządowy podręcznik to kpina>>

Minister edukacji: zdążymy, tylko dajcie nam szanse
Optymizmu nie traci natomiast samo ministerstwo. Zapewnia, że podręcznik powstanie do maja, ponieważ materiały potrzebne do jego stworzenia są już gotowe.
- Krytykujcie, proszę bardzo, tylko pozwólcie najpierw tę książkę wydać - mówiła minister edukacji w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" - Rynek jest wolny tylko po stronie wydawców, którzy proponują produkt i ceny. Rodzic nie ma wyjścia - nauczyciel zdecydował, on musi kupić. - tłumaczyła.

Minister edukacji: darmowy podręcznik nie pozbawi nauczyciela wyboru>>