Podkreśla, że pytania były raczej na poziomie gimnazjum i że sam takich by nie wymyślił.
- Odkładam na bok pytania dotyczące środków stylistycznych. Kiedyś potrafiłem rozróżnić anaforę od metafory, ale powiem zupełnie szczerze, że dziś miałbym z tym kłopot. Odnosząc się do pytań o zrozumienie tekstu, to mój zarzut w stosunku do matury z języka polskiego jest taki, że jest ona moim zdaniem zbyt prosta. Kształcimy dzieci i młodzież na skandalicznie niskim poziomie. Kiedyś tego gorzko pożałujemy. Nie jesteśmy krajem zacofanym cywilizacyjnie, w którym brakuje kadry, a mimo to oddajemy pole walkowerem. Pytanie tylko, kiedy przyjdzie moment, że tego pożałujemy. Wolałbym, żeby otrzeźwienie nastąpiło wtedy, gdy w szkołach będą uczyli jeszcze nauczyciele, którzy potrafią kształcić na wysokim poziomie. Bo za kilkanaście lat zamiast nich w szkołach będą nauczyciele kształceni według nowych kryteriów, którzy teraz zdają maturę i w tekście do analizy muszą wskazać, czy dane zdanie jest informacją czy opinią. To jest matura, a nie szkoła podstawowa. Przeglądając karty egzaminu maturalnego momentami odnosiłem wrażenie, że to raczej powinien być
sprawdzian gimnazjalny. - komentuje dziennikarz. Stwierdza także, że nie ma co się dziwić, że młodzi ludzie w dzisiejszych czasach nie czytają książek.
- W analizie mojego tekstu na 14 pytań moim zdaniem myślenia wymagały dwa, a powinno 14. Jeśli przyjmiemy konwencję, że trzeba przeczytać nie najdłuższy tekst i go zrozumieć, to każde pytanie powinno wymagać myślenia. Przeważająca większość z nich nie wymaga myślenia na poziomie maturzysty, który za chwilę idzie studiować, tylko przypomnienia sobie banałów na poziomie ucznia szkoły podstawowej. Kiedy na to patrzę, to myślę, że chyba idziemy w złym kierunku. - dodaje i zapowiada, że rozwiąże test dotyczący swojego tekstu i sprawdzi, czy jest zgodny z kluczem odpowiedzi. Więcej>>