Jaka jest Pani wizja dobrej oświaty? Jak chce Pani tę wizję realizować?
Chciałabym, by polska szkoła patrzyła na ucznia indywidualnie. Nie może być tak, że jest jakaś klasa, jakaś średnia, ktoś jest wyżej, ktoś niżej, a dziecko musi się odnaleźć w tej przestrzeni. Przecież każdy ma indywidualny rytm i warto to docenić. Chciałabym, aby polska szkoła weszła na nowe tory i aby ci, którzy będą ją opuszczali, oprócz twardych umiejętności, byli również wyposażeni w tzw. miękkie kompetencje, czyli np. zdolność współpracy czy radzenia sobie z porażkami. Marzy mi się polska szkoła, w której uczniowie mówią i dyskutują częściej na lekcji niż nauczyciel. A przede wszystkim szkoła, która nie uczy schematów. Praca w Ministerstwie Edukacji Narodowej nie zmieniła mojego spojrzenia na edukację, ale na pewno je wyostrzyła. Robię wiele, aby nie tylko moje zdanie, ale i np. rodziców czy uczniów, o pracy szkół, dyrektorów i nauczycieli było jak najlepsze. Pierwszy krok za nami – przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków. Zapytaliśmy o zdanie dyrektorów i rodziców. W szkołach pojawili się wizytatorzy. Stworzyliśmy specjalną mapę, każdy zainteresowany może „wyklikać” swoją szkołę i sprawdzić, czy jest gotowa. Zdecydowana większość jest. Sporo pracy jednak przed nami. Chodzi przede wszystkim o pracę na kolejnych etapach nauczania.

Ekspertka: szkoła to niepotrzebny stres i zmarnowane lata>>

Zależy mi na dobrym przygotowaniu absolwentów szkół do wejścia na rynek pracy. Zmian wymaga Karta Nauczyciela. Potrzebny jest de facto nowy dokument. Z roku na rok szkoła zmienia się na lepsze. Unowocześnia. Sukcesem na pewno jest to, że uczniowie coraz lepiej sobie radzą. Potwierdzają to badania międzynarodowe. Efekt „edukacyjnego skoku” widać w badaniach PISA, w których polscy 15-latkowie zaczęli osiągać lepsze wyniki. Polska jest stawiana w świecie za wzór.

Z jednej strony mamy wysokie wyniki badań PISA i dobre oceny w rankingu OECD „Better Life Index”, z drugiej okazuje się, że polskie dzieci mają problemy z rozwiązywaniem zadań wymagających niestandardowego podejścia. Pojawiają się opinie, że przygotowujemy uczniów do wykonywania poleceń, a nie aktywnego i twórczego kreowania rzeczywistości. Co Pani zdaniem powinno się zmienić w naszym systemie oświaty, aby zniwelować tę niekorzystną tendencję?
Nie boję się złych wiadomości. Wiem, że musimy stawić im czoła. Testy PISA pokazały, że poszliśmy w dobrym kierunku, jeśli chodzi o uczenie matematyki. Zmiana oczekiwań wobec gimnazjalistów sprawiła, że nauczyciele zaczęli ich też inaczej i lepiej uczyć. Teraz w podobny sposób musimy podejść do rozwiązywania problemów i moim zdaniem to też wiąże się z nauką matematyki, tylko że na wcześniejszym etapie edukacji. Przychodząc do szkoły, dzieci nie znają schematów, czerpią wiedzę z otaczającego je świata. Same wpadają na różne rozwiązania. Nauczyciele, którzy nie są mocni w matematyce, często nakierowują je z powrotem na znany i bezpieczny schemat, zamiast się z nimi bawić. Dobrze uczona matematyka zachęca do wychodzenia poza schemat. A o to chodzi w rozwiązywaniu problemów.

Russell J. Quaglia: ucznia trzeba traktować jak partnera>>

Czy Pani zdaniem rankingi szkół to dobry sposób oceniania jakości ich pracy?

Rankingi nie do końca oddają rzeczywistość, bo jak porównać szkołę, która ma dużo tzw. trudnej młodzieży, ale dzięki pracy pedagogów podnosi efekty kształcenia, ze szkołą, która takich problemów nie ma. Dobrym narzędziem w mierzeniu efektywności nauczania jest edukacyjna wartość dodana. To istotne narzędzie do ewaluacji wewnątrzszkolnej, które pozwala identyfikować obszary do zmiany oraz określać czynniki efektywności specyficzne dla danej szkoły. Możemy odpowiedzieć na pytanie, czy nasze szkoły są dobre i na ile nauczanie w nich jest skuteczne. Wskaźniki EWD, związane z wynikami egzaminów zewnętrznych, pozwalają porównać ze sobą szkoły pod względem efektywności nauczania oraz wyników w gminnych, powiatowych i wojewódzkich układach odniesienia.

Wielu ekspertów edukacyjnych podkreśla zasadność odejścia od nauczania pod testy. Czy zgadza się Pani z ich zdaniem?
Testy są ważnym narzędziem sprawdzającym wiedzę ucznia, ale musimy zmierzać do tego, by ich wyniki były tylko jedną z wielu możliwych informacji o uczniu, szkole, nauczycielu. Istotna jest rola rodziców. Powinni oni wymagać od nauczycieli, by ich dzieci pisały wypracowania, pracowały na lekcjach kreatywnie. Szkoła powinna zadbać o bogatą ofertę zajęć, konkursów. Dzięki takim działaniom uczeń uczy się aktywności, kreatywności.

Z minister edukacji rozmawiała Małgorzata Pomianowska.

News image Pełną treść wywiadu znaleźć można w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 11/2014>>






Krystyna Łybacka: testy wyjaławiają młodych ludzi>>