Przepisy nie regulują kwestii dotyczących nagrywania własnych rozmów bez wiedzy i zgody rozmówców - nie jest to bowiem klasyczny podsłuch, czyli - przestępstwo z artykułu 267 k.k. Choć nagrywanie wszystkich swoich rozmów byłoby absurdem, eksperci podkreślają, że w niektórych sprawach dowód z nagrania jest dopuszczalny, zwłaszcza gdy w grę wchodzi nierównowaga stron - np. w sprawach pracowniczych czy dotyczących przemocy w rodzinie.

Czy szpital ma obowiązek przechowywać nagrania z kamery laparoskopowej?>>

 

Nagrywanie swojej rozmowy to nie przestępstwo, ale nie zawsze dowód

Sąd Apelacyjny w Białymstoku, w wyroku z 31 grudnia 2012 r. I ACa 504/11, LEX nr 1278076, stwierdził, że "osobie, która sama – będąc uczestnikiem rozmowy – nagrywa wypowiedzi uczestniczących w tym zdarzeniu osób, nie można postawić zarzutu, że jej działanie jest sprzeczne z prawem, a co najwyżej dobrymi obyczajami". Natomiast trudniej może być z wykorzystaniem nagrania jako dowód w sprawie - Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z 10 stycznia 2008 r., I ACa 1057/07, LEX nr 466434 stanął na stanowisku, iż "podstępne nagranie prywatnej rozmowy godzi w konstytucyjną zasadę swobody i ochrony komunikowania się (...)" i że "dowody uzyskane w sposób sprzeczny z prawem nie powinny być w postępowaniu cywilnym co do zasady dopuszczane."

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Partyk Aleksandra, Dopuszczalność wykorzystania nagrania rozmowy dokonanego bez wiedzy i zgody osób biorących w niej udział jako dowodu w postępowaniu cywilnym >

 


 

Jak jednak zwracają uwagę prawnicy, bywa, że nie da się przedstawić innego dowodu, jeżeli w grę wchodzą sprawy w rodzaju "słowo przeciwko słowu". W takich sytuacjach sądy łagodniej podchodzą do dopuszczenia dowodu z nagrania. - W polskim systemie prawnym nie występuje aspekt tzw. owoców zatrutego drzewa, czyli brak możliwości wykorzystania w sprawie nielegalnie zdobytych dowodów - wskazuje Waldemar Urbanowicz, adwokat z kancelarii adwokacko-radcowskiej Gujski Zdebiak. - Taki dowód może być więc brany pod uwagę przed sąd, natomiast wszystko zależy od tego, czego dotyczy sprawa i oczywiście samo nagranie - podkreśla.

Czytaj omówienie w LEX: Partyk Aleksandra, Z dowodami z nagrań trzeba uważać >

Tłumaczy, że taki dowód można w sprawie spróbować wykorzystać na dwa sposoby - po pierwsze po to, by wskazać i dookreślić jakieś zdarzenie - wtedy sąd rozstrzygnie, czy dowód przyjąć lub nie. Można też ujawnić nagranie na późniejszym etapie sprawy, gdy świadek mija się z prawdą i podważyć w ten sposób jego wiarygodność. - Oczywiście nie zachęcam nikogo do nagrywania rozmów, ale jest dla mnie zrozumiałe, że w niektórych sytuacjach ktoś to robi dla swojego bezpieczeństwa - czy jest to nauczyciel nagrywający nieprzyjemną rozmowę z dyrektorem, czy też uczeń, który padł już ofiarą nadużyć. Dodam też, że w dzisiejszych czasach kuriozalne jest twierdzenie, że ktoś nie zdawał sobie w ogóle sprawy, że może być nagrywany - tłumaczy adwokat.

 

Sąd oceni, czy nagranie jest niezmanipulowane

Podobnego zdania jest Joanna Parafianowicz, adwokat, która tłumaczy, że jeżeli nie da się danej okoliczności faktycznej wykazać inaczej, jak tylko dowodem z nagrania, które było sporządzone bez zgody osoby nagrywanej, to sądy takie dowody dopuszczają. - Kluczowe jest, czy nagranie nie jest zmanipulowane, cięte i czy jest przekazane na oryginalnym nośniku. Metod sprawdzenia, czy zapis takiej rozmowy miał miejsce w takim kształcie, jaki został dostarczony do sądu, jest wiele - może mieć formę stenogramu sporządzonego przez uprawnioną osobę, można też zwrócić się o zbadanie tego przez policję - wskazuje.

Prawniczka tłumaczy, że powszechną praktyką jest przekazanie takiego nagrania detektywowi, który sporządzi stenogram i sprawdzi, czy nie ma śladów manipulacji. - Niezależnie od tego, nie mam wątpliwości, że w sytuacji - nie tylko oświaty - ale w każdej, gdy jedna strona jest istotnie silniejsza od drugiej i gdy takie nagranie może być jedynym dowodem w sprawie, to niedopuszczenie go urągałoby podstawowym regułom współżycia społecznego. Tym bardziej, że prawo nie powinno w takiej sytuacji chronić osoby, która ewidentnie je narusza - podkreśla mec. Parafianowicz. Co oczywiście nie znaczy, że bezkarnie można podzielić się nagraniem na Facebooku. W takim wypadku udostępniający naraża się na odpowiedzialność karną oraz na pozew z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Podstawami będą art. 23 i 24 kodeksu cywilnego oraz przepisy prawa autorskiego - a konkretnie art. 81.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Partyk Aleksandra, Dopuszczalność wykorzystania nagrania rozmowy dokonanego bez wiedzy i zgody osób biorących w niej udział jako dowodu w postępowaniu cywilnym >