We wrześniu Związek Miast Polskich poinformował, że tylko w pierwszym roku reformy koszty jej wdrożenia pochłoną blisko miliard złotych, tymczasem rząd na ten cel  w subwencji dodatkowo wygospodarował 300 mln zł (w 2018 r. ma to być 159 mln zł, a w 2019 r. – 300 mln zł). 

Za mało pieniędzy z rezerwy subwencji


Według danych przekazanych nam przez Katarzynę Pienkowską, naczelnik Wydziału Prasowego Urzędu m.st. Warszawy, pierwszy etap reformy kosztował stolicę 52,6 mln zł.

Na tę kwotę złożyło się:


- 20,1 mln zł na utworzenie i doposażenie pracowni przedmiotowych w szkołach podstawowych;
- 16,7 mln zł na doposażenie i adaptację świetlic, łazienek, stołówek w szkołach podstawowych;
- 5,6 mln zł na utworzenie placów zabaw przy dotychczasowych gimnazjach;
- 10,2 mln zł na doposażenie i adaptację budynków gimnazjów dla potrzeb szkół podstawowych (np. pomieszczeń dydaktycznych, świetlicy, łazienek, stołówki).

Ponadto miasto wypłaciło zwalnianym nauczycielom blisko 2 mln zł odpraw, a także poniosło koszty administracyjne w wysokości 1,5 mln zł. Z resortu edukacji Warszawa otrzymała jedynie 3,5 mln zł, które pokryły 6,7 proc. poniesionych wydatków. Dlaczego? Ponieważ w kryteriach przydziału środków z 0,4 proc. rezerwy części oświatowej subwencji ogólnej większości tych wymienionych kosztów nie uwzględniono.

Na te ograniczenia zwracały uwagę również inne miasta, np. Gdańsk, w którym łączny koszt związany z przystosowaniem placówek edukacyjnych wyceniono na ok. 37 mln zł, wydatki poniesione w 2017 r. zamknęły się w kwocie 8,7 mln zł, a z subwencji miasto otrzymało jedynie 500 tys. zł.

Same odprawy dla 17 zwolnionych nauczycieli kosztowały 275 tys. zł, a dla 55 osób, które przeszły na emeryturę – 632 tys. zł. Na reformę edukacji nałożył się jeszcze obowiązek zapewnienia miejsc w przedszkolach dla dzieci w wieku 3–5 lat, więc Gdańsk musiał wydać 1,5 mln zł na budowę dwóch nowych przedszkoli (pozostałe środki pochodziły z projektu unijnego).

Duże koszty przekształcenia


Kraków na wdrożenie reformy wydał w 2017 r. 4,8 mln zł. Główną część tej kwoty stanowiły koszty wyposażenia pracowni przedmiotowych w sprzęt oraz pomoce naukowe, jednak wpłynął na nią również wzrost liczby oddziałów w szkołach, wynikający z mniejszej liczebności klas w podstawówkach niż w gimnazjach (21 uczniów wobec 24,3) – powstało o 36 klas więcej, niż gdyby uczniowie ci kontynuowali naukę w gimnazjach. Na dofinansowanie gimnazjów oraz zespołów szkół przekształconych w szkoły podstawowe miasto otrzymało 971 tys. zł z subwencji (0,4%).

Koszty odpraw dla zwalnianych nauczycieli wyniosły 1,8 mln zł. Warto dodać, że odprawy emerytalne dla 200 nauczycieli pochłonęły 3 mln zł, a 6 mln zł wygenerowało podwojenie się liczby uczniów klas I szkoły podstawowej (z 3952 uczniów wg stanu na 1.09.2016 r. do 7848 we wrześniu 2017 r.) w związku z pójściem całego rocznika siedmiolatków do szkoły.

W Poznaniu same tylko wydatki na wydłużenie cyklu kształcenia w szkołach podstawowych (konieczność stworzenia pracowni przedmiotowych) pochłonęły 2,2 mln zł, natomiast te związane z przekształceniem zlikwidowanych gimnazjów w szkoły podstawowe – 2,1 mln zł.

Tymczasem wsparcie z budżetu państwa wyniosło 773 tys. zł. A finansować trzeba też było inne zadania oświatowe. – Podwyższenie wieku obowiązku szkolnego i pozostanie w przedszkolach większości dzieci sześcioletnich oraz podtrzymanie obowiązku zapewnienia miejsc dla dzieci trzyletnich spowodowało konieczność stworzenia nowych oddziałów w przedszkolach oraz zakupu usług w placówkach niesamorządowych, co kosztowało miasto 10,5 mln zł – zwraca uwagę Hanna Surma, rzecznik prasowy Prezydenta i UM Poznania. 

Dyrektor Szkoły

Więcej na ten temat w miesięczniku Dyrektor Szkoły Nr 1/2018>>