Pod koniec marca Michalak w wystąpieniu do MEN napisał, że do jego biura zgłaszają się dzieci i ich rodzice ze skargami na nadmiar zadawanych prac domowych. Argumentował m.in., że uczniowie są przemęczeni, nie mają możliwości odpoczynku oraz szans na realizowanie pasji; powoływał się na badania, które pokazały, że zadawanie prac domowych może być źródłem konfliktów w rodzinie.

Wiceminister edukacji narodowej Maciej Kopeć w odpowiedzi na pismo RPD, zwrócił uwagę, że o tym, jakie prace domowe zadawać uczniom, decyduje nauczyciel, organizując proces dydaktyczno-wychowawczy. Dodatkowo, jak zaznaczył, podejmując decyzję dotyczącą zadawanych prac domowych, nauczyciel powinien brać również pod uwagę obciążenie uczniów wynikające np. z realizacji innych przedmiotów.

Kopeć zwrócił także uwagę, że celem prac domowych jest wspomaganie pracy dydaktycznej nauczyciela.

Nawiązując do tej odpowiedzi, Michalak w piśmie skierowanym do MEN zwrócił uwagę, że w odpowiedzi MEN nie ustosunkowało się do zagadnienia "nadmiernej ingerencji szkoły w sferę życia prywatnego uczniów i ich rodzin".

"Warto zauważyć, że ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, że dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym, w tym kultywowania tradycji wspólnego spędzania czasu z rodzicami i rodzeństwem, a także wywiązywania się z obowiązków domowych, które również odgrywają istotną funkcję wychowawczą" - napisał Michalak.

Rzecznik podkreślił także, że "badania wskazują na możliwe problemy uczniów z mniej zamożnych rodzin", które nie posiadają spokojnego miejsca do nauki w domu albo nie mają wystarczającej ilości czasu ze względu na dodatkowe obowiązki domowe. Dodatkowo - jak napisał - ich rodzice mogą nie być w stanie udzielić im takiego wsparcia, jak rodzice innych dzieci. "Tym samym, jak wskazują autorzy badania, prace domowe mogą przyczyniać się do powiększania różnic między uczniami o różnym statusie społeczno-ekonomicznym" - dodał.

Michalak zaznaczył, że zgadza się ze stanowiskiem MEN, że niezbędne jest zapewnienie małym dzieciom możliwości zabawy i odpoczynku po zajęciach w szkole oraz z tym, że w przypadku wyższych etapów edukacyjnych wskazane jest rozwijanie samodzielnej pracy ucznia. Jednak - jak podkreślił - dostrzega potrzebę wprowadzenia zmian w praktyce szkolnej, tj. położenia większego nacisku na zadania w formie projektów, których celem - zdaniem Michalaka - będzie utrwalanie i wykorzystywanie zdobytej wiedzy w sposób praktyczny.

"Należy w tym miejscu również wspomnieć, że w przypadku prac domowych, tak jak i w całym procesie kształcenia dzieci, niezbędna jest indywidualizacja pracy z uczniem poprzez uwzględnianie jego możliwości, predyspozycji oraz zainteresowań. Tymczasem praktyka wskazuje, że powyższe warunki nie zawsze są w szkołach realizowane" - napisał Michalak, powołując się na wyniki badań Instytutu Badań Edukacyjnych przytoczone w wystąpieniu RPD z końca marca tego roku.

W ocenie Michalaka wskazane przez MEN rozwiązanie polegające na możliwości skorzystania przez radę rodziców z uprawnień wynikających z prawa oświatowego, nie jest wystarczające. Jego zdaniem zapewnienie standardów działań szkoły w tym zakresie spoczywa przede wszystkim na nadzorze pedagogicznym. "Nie można przerzucać na rodziców odpowiedzialności za jakość edukacji" - podkreślił.

W opinii RPD "niezbędne wydaje się podjęcie działań zmierzających do określenia m.in. minimalnych standardów w zakresie zadawania uczniom prac domowych", oraz dopuszczalnego obciążania uczniów takim obowiązkiem i objęcia nadzorem pedagogicznym realizacji tego zadania przez szkoły. Tym samym zwrócił się do minister Anny Zalewskiej o powołanie zespołu, którego celem będzie opracowanie wymienionych standardów.

"Jednocześnie deklaruję gotowość współpracy przy realizacji wskazanego przedsięwzięcia" - napisał. Resort powinien odpowiedzieć na pismo RPD w ciągu 30 dni.(PAP)