Coraz mniej pieniędzy na oświatę
Kiedyś za dobrego uchodził dyrektor, który nie zasypywał organu prowadzącego wnioskami o zwiększenie planu finansowego i przynosił gminie spore dochody własne szkoły – zarówno bezpośrednio do budżetu, jak i na wydzielonym rachunku. Jednak w ostatnich latach sytuacja uległa niekorzystnej zmianie. W dobie zaciskania przez niemal wszystkie gminy i powiaty budżetowego pasa nasila się tendencja do pozbawiania dyrektorów szkół samodzielności w zakresie dysponowania środkami z wydzielonych rachunków oraz do oszczędzania na kosztach obsługi administracyjnej i finansowej przez tworzenie pod różnymi nazwami scentralizowanej księgowości czy też do wprowadzania „wytycznymi” wskaźników zmuszających do redukcji etatów nienauczycielskich.

Tworząc plan finansowy szkoły, warto sięgnąć do gminnych wytycznych>>

Wynika to zwykle nie ze złej woli urzędników, a jest skutkiem ogólnie złej kondycji finansów jednostek samorządu terytorialnego (JST). Bilansowanie dochodów i wydatków bieżących zmusza do cięć na wszystkich polach. A ponieważ oświata jest największym beneficjentem samorządowych środków, rezerw najczęściej szuka się w szkołach i placówkach, bez oglądania się na dotychczasowe zasługi ich szefów.

Dyrektor między młotem a kowadłem
Coraz częściej zdarza się też, że organ prowadzący wymaga od dyrektorów łamania reguł wynikających z obowiązujących ramowych planów nauczania. Są oni stawiani w trudnej sytuacji, bo obowiązujące prawo, nadzór pedagogiczny, rodzice, odpowiedzialność za rezultaty nauczania i wychowania nakazują im nie dopuszczać do pogarszania się warunków realizacji podstawowych zadań placówki. Szkoła nie może być brudna, sprawozdania finansowe i inne trzeba wypełniać na czas i właściwie, oddziały powinny być podzielone na grupy wszędzie tam, gdzie przepisy tego wymagają.

ZNP: państwo nagradza samorządy, które pozbywają się szkół>>

Dlatego naciski organu prowadzącego, który nie chce wdawać się w rozmowy na temat niemożności oszczędzania kosztem planu finansowego, prowadzą do konfliktów. Co robić? Nie chować głowy w piasek – trzeba próbować do skutku informować na piśmie władze JST o rzetelnie wyliczonych brakach w projekcie planu finansowego szkoły. Tu mamy do czynienia z testem na charakter relacji urzędnik-dyrektor. Jeśli kompetentny urzędnik widzi w dyrektorze kompetentnego partnera, ten ostatni może liczyć na zrozumienie i przedłożenie racji szkoły ponad bieżące problemy budżetowe. Najgorzej jest wtedy, gdy zdeterminowany koniecznością oszczędzania skarbnik, przy słabej wiedzy burmistrza czy wójta na temat finansów, zupełnie nie bierze pod uwagę argumentów dyrektora. W takiej sytuacji – na wypadek kłopotów z utrzymaniem jakości pracy szkoły – za dyrektorem mogą świadczyć właśnie jego pisemne wnioski i wyjaśnienia.

Warto wiedzieć, ile wynosi subwencja
Październik jest miesiącem, w którym samorządy dostają informację wstępną o wysokości subwencji oświatowej na kolejny rok budżetowy. Warto, by dyrektorzy szkół znali tę kwotę (w projekcie budżetu na 2015 r. zapisano, że subwencja oświatowa wyniesie nieco ponad 40 mld zł) i wiedzieli, jak ma się ona do sumy planowanych wydatków w działach 801 i 854 klasyfikacji budżetowej. Jeśli się okaże, że planowane są oszczędności kosztem zadań oświatowych, odpowiedź na pytanie bić czy nie bić się o większe pieniądze dla szkoły może być pozytywna. Takiej taktyce sprzyja aktualna sytuacja polityczna – w połowie listopada radni muszą otrzymać projekt budżetu gminy czy powiatu, a w tym samym czasie odbędą się wybory samorządowe. Jest okazja, by plan finansowy na rok 2015 w większym stopniu niż ostatnio odzwierciedlał potrzeby szkół. Warto też dotrzeć do opozycji, by zagwarantować sobie obietnice na przyszłość w razie zmiany ekipy rządzącej.

Subwencja oświatowa wzrośnie o 63 zł>>

Zarządzanie finansami szkoły nie jest łatwe – wymaga determinacji i umiejętności poruszania się w meandrach samorządowej polityki, zwłaszcza w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych, gdzie kontakty na linii władza-dyrektor są dość częste, a wybory bywają odbierane jako test lojalności wobec aktualnie rządzących lub poparcia dla słusznie oburzonych dotychczasową polityką ludzi z opozycji. Najlepszym rozwiązaniem wówczas jest osobista wstrzemięźliwość dyrektora szkoły w ocenach, swoista apolityczność, podparta jednak działaniem innych interesariuszy placówki na wszystkich polach politycznych przepychanek. I to nie tylko w mediach, na zebraniach i spotkaniach – także u cioci na imieninach.

Jest to fragment artykułu Stanisława Szelewy "Samorząd a dyrektor – współpraca czy podporządkowanie?", opublikowanego w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 10/2014>>

Finansowanie oświaty tematem KKDS>>