Uczestniczyli w nim przedstawiciele nauczycieli, rodziców, samorządów, organizacji pozarządowych, a także  sami uczniowie. Ich uwagi mają być podstawą do stworzenia całościowego raportu o sytuacji polskiej szkoły po reformie.

- W reformie zabrakło m.in. troski o dobro dziecka, bo nikt młodzieży nie pytał, w jakiej szkole czują się dobrze -  oceniła Dorota Łoboda, prezes Fundacji „Rodzice Mają Głos”. Jak mówiła, od jesieni 2017 r. lekcje w szkołach podstawowych odbywają się w stołówkach, na korytarzach  czy w bibliotekach; więcej dzieci chodzi na zajęcia popołudniowe.  Inne problemy, które wymieniła, to przeładowanie podstaw programowych, nadmiar prac domowych, zbyt duża tygodniowa liczba lekcji,  brak e-podręczników, co się wiąże z ciężkimi tornistrami.
A szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz dodał, że proces powstawania gimnazjów nie był wolny od kontrowersji, ale zniszczenie ich 18-letniego dorobku, bez jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia, uderza w polską edukację. Według niego, reforma jest i chaotyczna, i kosztowna, a pracę straciło 7 tys. nauczycieli.

LEX Prawo Oświatowe>>

W seminarium uczestniczyła też młodzież z Ostrowca Świętokrzyskiego. Dziękując za zaproszenie, uczennice i uczniowie mówili, że jest to pierwszy raz, gdy dopuszczono ich do głosu. - Nie pytano nas, bo uważano nas za dzieci - wyjaśniali. Żalili się, że zawsze słyszeli tylko, że są ostatnim rocznikiem wygaszającym gimnazja. Podkreślali, że i oni - jako trzecioklasiści z gimnazjum - są dotknięci reformą. Np. zmieniła się im połowa nauczycieli. - Gdzie jest moja ulubiona wychowawczyni? - pytali się nawzajem na początku roku szkolnego.

O swoim niezadowoleniu ze zmian mówili też samorządowcy. Marek Wójcik, pełnomocnik Zarządu Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych podkreślał, że nie pozwala się samorządom racjonalizować sieci szkół, czego nikt się nie spodziewał. -Jest np. szkoła, w której nie ma ani jednego ucznia, ale kurator nie pozwala nam jej zamknąć – powiedział. Według niego  trzeba pytać, czy zachowanie wszystkich szkół ma sens.

Mówiono też, że samorządy zapłacą w tym roku szkolnym ok. miliarda zł na wdrożenie zmian w oświacie. W związku z nimi nie dostają one więcej pieniędzy. Nie otrzymują np. dodatkowych środków na pomoc psychologiczną dla dzieci.W wielu szkołach nie ma właściwej opieki; psycholog przypada średnio na tysiąc uczniów.
- Będziemy mieli edukację dwóch prędkości – przekonywał Mirosław Sielatycki  z urzędu miasta Warszawy. Wskazał na ideologizację programów, w których nie ma np. opisu powstania UE.

Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zapowiedział, że poruszane tematy będą przedmiotem jego wystąpień do odpowiednich władz. Jak mówił, śledzi on na bieżąco zmiany w organizacji i funkcjonowaniu systemu oświaty oraz  występuje z krytycznymi uwagami do minister edukacji narodowej.