Spór dotyczył charakteru umowy, w myśl której do obowiązków wykonawcy należało: przeprowadzenie zajęć dydaktycznych w tym zrealizowanie programu nauczania według Autorskiego programu nauczania w roku szkolnym 2011/2012 oraz przeprowadzenie egzaminów semestralnych zakończonych oceną. Strony określiły, że jest to umowa o dzieło.
Innego zdania by Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, który uznał, że umowa w rzeczywistości była umową zlecenia i jako taka podlegała oskładkowaniu, stanowiąc tytuł objęcia wykonawcy ubezpieczeniem zdrowotnym.

Nauczyciel po przeniesieniu w stan nieczynny może pracować na zlecenie>>

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który podzielił wykładnie dokonaną przez prezesa NFZ. WSA oddalił skargę, uznając, że nie ma podstaw, by opisana wyżej umowa mogła być uznana za umowę o dzieło.
"Organ odwoławczy prawidłowo ocenił, że umowa zawarta przez skarżącego z uczestniczką nie nosi znamion umowy o dzieło, gdyż nie zobowiązywała zleceniobiorcy do wykonania ściśle określonego wytworu - dzieła Zobowiązywała natomiast do wykonywania ciągu określonych czynności składających się na proces nauczania." - pisze sąd w uzasadnieniu orzeczenia. - "Wypełnianie zadań w ramach przedmiotowej umowy nie może zostać zakwalifikowane jako umowa o dzieło, gdyż polegały one na dokonywaniu czynności z należytą starannością. Umowa ta była nakierowana na podjęcie działań i dokonywanie przez zleceniobiorcę określonych czynności dydaktycznych." - tłumaczył.

Na podstawie: Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 9 kwietnia 2014 r. VI SA/Wa 3196/13

Zajęcia finansowane przez UE będą płatne jak godziny ponadwymiarowe>>